stefan w.

Sprawa Stefana W. ruszyła do przodu

Sprawa Stefana W., cały czas trwa, a kilka dni temu miała miejsce rozprawa sądowa. Pojawił się on na sali sądowej, ale nie było z nim żadnego kontaktu. Nie odpowiedział dosłownie na żadne pytanie nawet na pytanie dotyczące jego tożsamości. Zarzuty, jakie mu przedstawiono, to oczywiście dokonanie zabójstwa i bezpośredni zamiar tego czynu. Stefan W., miał również zmuszać inną osobę do określonych zachować. Oznacza to więc groźbę pozbawienia wolności od 12 do 25 lat lub dożywocie. Coś jednak poszło nie tak i po 10 minutach przerwano proces. Było to wielkie zdziwienie, ponieważ na ten proces czekano aż trzy lata. W tym czasie pojawiły aż trzy opinie dotyczące poczytalności sprawcy. Biegli najpierw uznali go za kompletnie niepoczytalnego, później prokuratura stwierdziła, że był on częściowo poczytalny. Argumentem miało być to, że inaczej nie byłby w stanie stanąć przed sądem.

Co zrobił Stefan W.?

O Stefanie W. usłyszeliśmy na początku 2019 roku w związku z finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Podczas festiwalu wystąpił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Niestety doszło wtedy do nieprzyjemnego incydentu, ponieważ na scenę wkroczył obcy mężczyzna. Był nim właśnie Stefan W. Wyciągnął nóż i kilkukrotnie dźgnął prezydenta, doprowadzając w tym do jego śmierci. Miało to miejsce dokładnie 13 stycznie, a sprawca miał wówczas 27 lat. Mordercę od razu przewieziono do aresztu śledczego, gdzie miał oczekiwać wyroku. Dlaczego nie udało się go skazać od razu? Otóż sednem sprawy była jego poczytalność a raczej jej brak. Przez długie lata próbowano ocenić stan psychiczny sprawcy i jego związek z zabójstwem.

Próba przypisania sprawy kontekstu politycznego

Niektóre media próbowały przypisać tej sprawie kontekst polityczny. Media sympatyzujące z Platformą Obywatelską promowały wersję wydarzeń, w której zabójcę miało zainspirować oglądanie TVP Info. Później Służba Więzienna przekazała informację, że wśród kanałów telewizyjnych, jakie mogli oglądać więźniowie wcale nie było TVP Info. Później Gazeta Wyborcza upierała się jednak, że TVP Info jest zawarte w pakiecie darmowej naziemnej telewizji i że Stefan W. z pewnością miał do niej dostęp.