Na początku minionego miesiąca, we wrześniu, mieszkańcy kilku dzielnic Gdańska zauważyli intensywny odór. Jego uciążliwość była na tyle duża, że zmusiła do zamknięcia okien domostw. Do chwili obecnej nie udało się jednoznacznie ustalić przyczyny jego wystąpienia. Mimo to, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) uspokaja, zapewniając, że nie stwarzał on zagrożenia dla zdrowia gdańszczan.
Informacje przekazane przez Urząd Miasta Gdańsk sugerują, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie potwierdził wszystkich zgłoszeń dotyczących nadmiernego smrodu o charakterze ropopochodnym. Te, które uzyskały potwierdzenie, skierowały uwagę na obszar prowadzonych prac remediacyjnych, zwanych Szańcem Zachodnim.
Inspektorat zaznaczył jednak, że wciąż rozważane są inne hipotezy co do źródła tego odoru. Działania prowadzone są wieloaspektowo, aby wykryć podmioty odpowiedzialne za te uciążliwości na terenie Gdańska.
Zapach, który pojawił się we wrześniu, musiał pochodzić z silnego źródła, skoro był wyczuwalny w tak licznych częściach miasta, jak Śródmieście czy Chełm. Najliczniejsze sygnały od mieszkańców napływały z dzielnic Nowy Port i Letnica. Dokąd zmierzały zanieczyszczone masy powietrza? WIOŚ, po przeprowadzeniu badań, zawęził obszar poszukiwań do pięciu dzielnic: Przeróbki, Nowego Portu, Letnicy, Rudnik oraz Stogi.
WIOŚ informuje, że pomiary powietrza z monitoringu stacji w Nowym Porcie nie wykazały przekroczenia standardowych norm jakości powietrza. Badania monitoringowe nie wykazały obecności toksycznych substancji w badanym zakresie. WIOŚ podkreśla jednak, że sprawa nie została zamknięta i kontynuowane są działania kontrolne podmiotów, które mogą odpowiadać za źródło uciążliwego smrodu.